piątek, 25 września 2009

Epicko.

Dzisiaj piątek! Tygodnia koniec i początek jak to mówią.
Tak sobie pomyślałam, że się z Wami podzielę co tam w mojej główce się tworzy.

Wracając dziś ze szkoły rozmawiałyśmy z kumpelą o filmach. A dokładnie o tym, który leciał w środę na Polsacie. Nazywa się Wielkie Kino. Po angielsku jest to Epic Movie. No i tu pierwszy punkt programu. Dlaczego tytuły polskie nie mogą być takie jak w angielskim? Oczywiście nie zawsze jest różnica, ale często można się na tym przejechać np na lekcji angielskiego. Nasuwają mi się dwa przykłady: Jeździec bez głowy (Sleepy Hollow) i Marzyciel (Finding Neverland). [Oba z Deppem ^^] No ale w życiu bym nie zgadła jak się nazywa po angielsku gdybym znała nazwę polską.

Kolejnym punktem programu jest oczywiście treść tego Epic Movie. Według mnie naprawdę zasłużył na ten przydomek. Dawno się tak nie uśmiałam i często potrzebowałam aparatu tlenowego. Film powala swoim idiotyzmem ^^ Taaak To jest tak głupie i powalone, że aż każdego rozwala.

Jakieś paręnaście minut temu rozmawiałam sobie z Groszkiem o włosach ^^ Wiem brzmi babsko i w ogolę, ale nasunęło mi się pytanie retoryczne (ale możecie odpowiedzieć jeśli znacie odpowiedz). Dlaczego dziewczyna z kręconymi włosami chce proste, i na odwrót, z prostymi chce kręcone? Tak. To pytanie zagina ciągłość przestrzeni.

Dobra. Może zakończę ten wywód i zajmę się jak zwykle czymś baaaardzo (nie)pożytecznym.

niedziela, 20 września 2009

Niedzielowo babeczkowo ^^

Dziś cały dzień grałam w Wiedźmina =) A potem sobie odpoczywałam. A pod koniec dnia zrobiłam babeczki =) Takie uśmiechnięte buźki Oto pani Rasta:



A tu inna bajka... Ciekawe czy to już obsesja. Przedstawiam... Fińską flagę ^^



Zaraz idę ją zjeść ^^

Pozdrawiam ^^

piątek, 18 września 2009

Chora.

Choroba to najbardziej wkurzająca rzecz na świecie, szczególnie, gdy głównym objawem jest ciągłe kichanie i smarkanie, a wszystko uwieńcza czerwony bolący nos. I w takim stanie przeżyłam dzisiejszy dzień szkoły. Przeżyłam. I to jest sukces. Nawet ćwiczyłam na obu wf. No i napisałam sprawdzian z matmy. Z wielomianów. Chyba mam wszystko źle, no ale ....

Nie kontaktuje i bynajmniej nie piszę zbyt logicznie więc może to zakończę,

Dzień uwieńczę takim oto cytatem z Wikipedii: "Minä tahdon kernaasti puhua suomen kieltä, mutta en minä taida", czyli naprawdę chcę mówić po fińsku, ale nie potrafię.

poniedziałek, 14 września 2009

Tragedia, czyli od ext3 filesystem error po kernel panic ^^

W takich chwilach czuje się inteligentna ^^ Naprawiłam mój system. Mimo, iż wczoraj jeszcze siedziałam z łzami patrząc w monitor i pytając się czy to już może koniec życia mojego dysku twardego. Jednak z paniką dałam rade upewnić się, że dysk żyje i prawdopodobnie uda mi się to naprawić, ale do sedna.

Sobota
Zaczęło się to w sobotę. Ściągnęłam "Fausta" Goethego i chciałam przeczytać. No ale to był doc, a z powodu iż wolę pdf chciałam przekonwertować. Klikam sobie ikonkę eksportu do pdf, wybieram gdzie itd. Czekam. Wyświetla mi się "Nie ma miejsca na urządzeniu" O.O Szok. Sprawdzam. Żadna z partycji nie miała 100% pełności. No ale z powodu że terminy cisnęły, a brak czasu temu towarzyszył porzuciłam to w stanie niewyjaśnionego ewenementu. 


Niedziela
W niedziele, czyli wczoraj, ewenement przerodził się w tragedie. Chciałam zainstalować jakiś program, więc w tym celu wydałam komendę yaourt -S nazwa_programu jednak system odpowiedział mi, iż nie może stworzyć katalogu tymczasowego, ponieważ nie ma miejsca na urządzeniu. Ponownie sprawdziłam (df -h) czy wszystko gra. Zaczęłam Googlować. Znalazłam, że oprócz miejsca mogą wyczerpać się jakieś iwęzły (informacje o nazwie i atrybutach? w sumie dalej nie wiem co to :P). No to wklepałam df -i -h no ale żadne nie miało 100% full.

Zaczęłam szukać dalej. Znalazłam temat na forum Archa odnośnie mojego błędu tylko, że dla ext4. Pewien gostek mówi tam, że miał taki błąd i problem rozwiązało sprawdzenie dysku pod kątem błędów systemu plików. Więc postanowiłam tak zrobić. Wymyśliłam sobie, że wejdę na tty1 i tam odpalę. Gdy włączyłam wirtualną konsole nr 1 moim oczom ukazał się czarny ekran z białymi literkami formującymi się w wiadomości błędów. Z góry na dół i ciągle pojawiały się kolejne! Wszystkie zaczynały się od EXT2-fs error

Wyłączyłam komputer. Włączyłam go ponownie. Moim oczom ukazał się napis:
Grub loading...
Error 17
I tyle. Komputer stał. Tragedia. Panika. A co będzie jeśli dysk padł totalnie? No ale nie poddajemy się. Chwyciłam Lubuntu LiveCD (o jak dobrze że miałam płytkę) i odpaliłam z niej komputer. Pierwsze co zrobiłam to zamontowałam partycje z danymi. Działa! Kamień spadł z serca. Wtedy, już bardziej na spokojnie, wklepałam polecenie e2fsck /dev/sda7 no i poszło. Pytało czy naprawiać różne błędy. Siedziałam praktycznie trzymając "y". Było tego od groma ^^" Po ukończeniu reboot i zaciesz kiedy Grub ukazał menu! Kliknęłam w Archa, a tam Kernel Panic.

I tym pozytywnym akcentem zakończyłam wczorajszy dzień. I nie. Nie śniłam o rozwalonym Linuksie. Naprawdę nie mam takiej obsesji =P

Poniedziałek (dziś)
W sumie było to dość oczywiste, że taka naprawa nie zwróci pełni używalności. No, ale nie mogłam się wtedy poddać, za dużo już zrobiłam. No więc znów zaczęłam googlać. Znalazłam to na ArchWiki. Wiedziałam że opcja 1 odpada - konfiguracja była dobra, przecież nic nie zmieniałam. Więc została opcja 2.

Zrobiłam tak jak było napisane, jednak po wydaniu polecenia chroot /mnt dostawałam errora =/ Myślę sobie - nie mam szczęścia, no ale nie poddajemy się, nie? Znów wujek Google przychodzi z pomocą. Nie wiem z której strony to wzięłam, ale znalazłam komendę, aby używając pacmana zainstalować coś określając gdzie znajduje się partycja root. Wygląda to tak pacman -r /mnt/ -S base No i zaczęło się instalować. Oczywiście nie mogło być za długo za różowo i oczywiście przy pierwszej próbie tworzenie kernela zakończyło się failem. No ale puściłam drugi raz i wszystko zadziałało. Reboot.

Po reboocie w końcu zobaczyłam mojego archa! :) Błąd na błędzie, ale wstał. Potem trzeba było przeinstalować cały system. Wszystkie pakiety co do joty. No i puściłam pacman -S $(pacman -Qq | grep -v "$(pacman -Qmq)") jak podpowiadała mi ArchWiki. Oczywiście nie ruszyło po pierwszym razie. O nie, nie, nie! Do pierwszej instalacji trzeba było dorzucić "f" żeby wymusić nadpisywanie plików. Pamiętam, że wbrew przeinstalowaniu wszystkiego z 2 razy dalej nie działała komenda ls mówiąc o jakimś błędzie biblioteki libcap - po wklepaniu pacman -Sf libcap nagle zadziałało.

W końcu po jakże długiej drodze zobaczyłam swojego Linuksa. I KDE. I wszystkie programy. I wszystkie ustawienia - tak jakby nic się nie stało. I w takich chwilach człowiek czuje się inteligentny.

Pozdrawiam ^^

niedziela, 13 września 2009

Hahaha. =)

Taaak. W końcu. Po wielu dniach wiedzy że coś jest nie tak. Ale nie brania sobie tego do serca. Verenka spowodowała meeeeega fatalny błąd systemu plików na jej partycji root arch linuxa ^^ Nom. Nawet grub nie wstawał po moich zabiegach. Teraz jest lepiej. Po uruchomieniu Lubuntu (dzieki wszystkim ze zrobilam ten glupi test bo mialam plytke! ) wklepalam komende sprawdzania systemu plikow w poszukiwaniu błędów no i naprawilo chociaż gruba. Arch wyświetla kernel panic ^^ Wieeem. Zdolna jestem ^^ Bynajmniej chodzi mi chociaż winshit :P Jutro sie tym zajmę :) Prawdopodobnie jakiś plik systemowy miał błąd i podczas szukania błędów został usunięty. Naprawi się ^^

Goethe był naprawde walnięty. I w sumie ma szczęście że już nie żyje. Inaczej sama bym go dopadła ^^

Ide spać. Branoc.

Ogólnie

Lesia zabiła bloga. Ciekawe czy nas zaprosi na pogrzeb? No nic. Jej wybór. Ja tam się ciesze że mam swoje małe maleństwo. Bo kiedy nie ma kto słuchać to pisze się tu.
Właśnie przebrnęłam przez notke Grocha. Dłuuuuga. Ale zastanawia mnie jedno. Czy Groch ma jakąś aluzje odnośnie matinfów że cieszą się z matmy? No i w ogóle... To nie jest prawda!

Masz Fausta Goethego jako lekturę? Nie czytaj. Nie warto tracić czasu. Czytałam ją wczoraj 3 godziny i po prostu  Praktycznie nie zrozumiałam o co chodzi i tak czy owak musiałam poświęcić czas na przeczytanie streszczenia szczegółowego!

czwartek, 10 września 2009

Lubuntu

Hahaha. Verenka postanawia przetestować sobie Linuksy live =)

Niedawno na kanale LinuxRSS.pl znalazłam informacje odnośnie Lubuntu. Ciekawość była na tyle duża, że postanowiłam się zagłębić w ten temat. Ściągnęłam live cd, wypaliłam i odpaliłam kompa na danej płytce.

Po nowym środowisku LXDE opisywanym jako lekkie i sugerowane na starszy sprzęt nie spodziewałam się wiele. Liczyłam na stare kanciate paski rodem z Windowsa 98, KDE 2 lub Gnome 2.6. Jak miło zaskoczyłam się gdy zobaczyłam całkiem schludne i przyzwoite paski. W sumie to już XXI wiek, wszystko teraz wygląda jak powinno.


Mimo iż jest to GTK+ gdy pierwszy raz zobaczyłam ten pulpit myślałam, że ma to coś wspólnego z KDE. Może przez ten czarny pasek znany z Oxygena? Teraz zrobili Air - biały. Aero, Air... tak podobnie, ale to nie jest tematem mojego posta.
Co do Visty. To nie podobają mi się ikonki folderów. Są takie Vistopodobne.

Pierwsze co mi się rzuciło w oczy to szybkość. Jest baaardzo szybkie. Mimo iż było to LiveCD. Czasem mój Arch Linux z dysku wolniej działa :>

Domyślnie znajduje się tutaj parę niezbędnych aplikacji (kalkulator, Leafpad - edytor tekstu oraz Image Viewer; takie pierdoły). PCMan File Manager bardzo przypomina Gnomowego Nautilusa. Poza tym są także znane programy jak Firefox, Claws mail, Pidigin, MPlayer (z nakładką SMplayer), Xfburn i pare innych. Zaskoczyło mnie to, iż znajdował się tam Cheese - program obsługujący kamerki internetowe. Nie tylko on tam był, ale i działał w pełni obsługując kamerkę i dostępne efekty! Działał też dźwięk.

Po kliknięciu w PCManie na wyświetlany po lewej dysk Windowsa wyskakiwał wkurzający error dopóki nie zamontowało się tego ręcznie z konsoli. A partycje Linuksa działały pełną automatyką.

I tak jeszcze na koniec statystyka.
Zużycie RAMu - 182MB

Pozdrawiam

niedziela, 6 września 2009

Support =)

Wiecie co. Chyba zaczne prowadzić statystyki ludzkich problemów kierowanych do mnie i otworze infolinie - "Masz problem? Zadzwoń do Verenki" xD Dzisiejszy dzień jest jednym z dni w których uszczęśliwilam i pomogłam wieeeelu ludziom. No dobra może było ich z 7 ale to i tak dużo :)

Problemy były różne. Od grafiki komputerowej, przez gitare, przez "co zmula komputer?", przez czysto życiowe egzystencje. I różne takie. Ale w takich dniach jak ten człowiek czuje się potrzebny.

Ooo.. Ale ciekawy temat! Wszyscy bądzmi muchami. Gdyby mój umysł pracował tak szybko jak mięsnie muchy bylabym Einsteinem ^^ Kochajmy Lesie i jej teksty o biologi które podbudzają mnie do różnych głupich przemyśleń. (Jak dobrze nie byc biol chemem)

Dzisiaj odkryłam na nowo magie skrzydełek w miodzie. I musze przyznać, że iście głosnie reklamowany pomysł na skrzydełka w miodzie nie sprawuje się super. Nasz przepis jest o niebo lepszy, chociaz jeśli by połączyć siły powstałoby cos niewiarygodnego. Bo trzeba im przyznać mięsko było delikatne, ale nie czuć bylo miodu. Więc gdyby ktoś chciał robić radze dorzucić do tego miodu =)

Lesia. Chemia definitywnie nie jest mniam!

Pozdrawiam.
*kurtyna*

sobota, 5 września 2009

^_^

Czuje się lepiej. Choć dalej mój brzusio troche marudzi i w ogóle. Specjalnie dla niego leżałam prawie do 14:00. Choć potem dla kontrastu zrobiłam coś dla umysłu i popykałam sobie w Wiedźminka.

Hmmm. Muszę przyznać, że chyba to będzie moja ulubiona gra. Jest taka ciekawa. Ale zarazem taka prosta (jak ktoś gra na łatwym ;)) I w ogóle no ... Ci co grali wiedzą o czym mówie.

Nic mi się nie chce. Nawet tutaj pisać. W sumie... Bo o czym? O szkole? Nuuuuda. O mnie? Tymbaaardziej nuuuda. Więc nie ma już ciekawych tematów :P

Pozdrawiam \m/ ^^

piątek, 4 września 2009

Niedobrze mi :/

No tak. Przychodzi taki czas kiedy masz ochote po prostu żygnąć. No ale nie będę Wam zniesmaczać.

Z newsów to miałam pierwszą infe. Robiliśmy w Excelu tabelki. Świetnie nie? I ten tekst "Teraz zajmiemy się przygotowaniem do matury". Matura z infy to jedna wielka ściema! No nic. Nie znają się to trudno. No ale przez tą niesprawiedliwość muszę zdać fizykę. No bywa.

Z newsów technicznych to ... Skapłam się czemu osoby 3 nie mogły dodawać komentów. Heh . Zmienione. Czujcie się upoważnieni do pisania :D :P

Dobra kończe bo jak nie to to mnie wykończy.

czwartek, 3 września 2009

Nie masz pomysłu na tytuł? Kup go =)

Hejka ludziska!
Jutro - dzień tyrani, ale także nadziei. Dzień zła, jednak jednocześnie oaza do której dąży spragniony wędrowiec. Mianowicie, jutro jest piątek. Może i trzeba przeżyć 2 godziny francuskiego, jednak perspektywa weekendu jest jak najbardziej pocieszajaca i budująca.

O... Zbiera się na burze =) Czyżbym powinna wyłączyć kompa i uciekać? Nie.. Piorunochrony rządzą :) W sumie po całym dniu upałów burza się przyda. Świerze powietrze do męczenia umysłu francuskim :/ O tak.

Może ktoś chce mi dawać korki? Szukam chętnych. Przedmiot dowolny. [No może poza WF, OC itd bo to takie gówienka są]

Dzisiaj rozmawiałam z kumpelą z 2e (o losie.. 2! nie 1! druga!) o Finlandii =) Tym pięknym kraju. Do którego chciałabym pojechać. Który chciałabym znać. Chciałabym tam żyć, gadać po fińsku i zobaczyć Ensiferum w Helsinkach na koncercie ^^ Oł yeah... W sumie kumpela nie znała Ensiferum, za to kojarzyła Korpiklaani, ale oni też są świetni.
Mam szczęście, że za rok, chociaż w małym stopniu spełnie swoje marzenie. Pojade do Norwegi (przez Danie i Szwecje). Przecierz to też kraje nordyckie więc już mogę się cieszyć =)

A teraz pytanie do Was. W sumie to do Lesi bo to jedyny czytacz. Co tam u Was? ^^

środa, 2 września 2009

Hehehe.

Pieeekło to piękne miejsce przy tym, co się dzieje w szkole. Jest 2 września. Pierwszy dzień nauki. A ja mam już tyle zadane i tyle tego wszystkiego, że no nie wiem. xD Po prostu się powiesić.

Nie tylko my się boimy Burlińskiej. Pani od franca sieje postrach nawet wśród gimbusów i praktykantek. Wiemy to iż nasza praktykantka miała potok krwi z nosa. ^^ Jednak nie zajęła ona pierwszego miejsca bowiem mały 1 roczny gimbusik miał być pierwszym dzisiejszego dnia. Choć wyglądało to całkiem tragicznie. Jednak jak widzicie żyje i mam się dobrze. Choć w sumie dalej gadam od rzeczy.
Kochana Binia podała nam już terminy sprawdzianów lektur i w ogolę do stycznia. Cholernie dużo tego. Będzie hardo.

Tydzień do premiery From Afar Ensiferum =) Pięęękny album. =) Wiem, bo mam go już może od tygodnia :) Ah te torrenty ^^ Piękny klimat. Dwie piosenki urzekają swoją atmosferą. Są to Twilight Tavern i Stone Cold Metal. Pierwsza piosenka urzeka mostem, który jest w brzmieniu naprawdę epicki. A druga piosenka jest w klimacie... country xD tak to nie kawał. Jest naprawdę świetna =)

Wczoraj leciał Braveheart. Przyznać się. Kto oglądał? Nikt? Tak myślałam, a szkoda. Taka piękna historia o waleczności, honorze i wolności. Poświęcenie z jakim William Wallace dążył do swoich celów było cudowne. Ten film jest magiczny. Ukazuje jak cenna jest wolność. I jak trzeba o nią walczyć. I jeszcze świadomość, że film ma w sobie ziarenko prawdy. Piękne.

Dobra idę porobić coś pożytecznego. Bo już mam 25 minutowy poślizg ^^
Pozdrawiam

wtorek, 1 września 2009

Wnerw!

Wkurzyć sie można! Zabrali mi mojego najulubieńszego nauczyciela! Jak ja teraz przeżyje ten rok? To straszne.
Nowy plan. Nie wiem czy sie cieszyć czy nie. W sumie okarze się w praniu. I w sumie mogą nam zmienić na gorszy. Ale zobaczymy w październiku. Piekło sie zacznie w drugim półroczu - fakultety.
No i trzeba sie zacząc szykować do tej budy. Postanowienie na nastepny rok? Wziasc sie w garsc i troche postarac xD Wiem dziwne i w ogole, ale chyba naprawde. W sumie to nie znaczy że ogranicze komputer pewnie xD
Pozdrawiam