sobota, 17 października 2009

Samobójstwa, morderstwa oraz bez talencia ^^

Hej. No i nic. Obiecałam notkę w weekend, więc trzeba się wywiązać z obietnic. Nie wiem czy będziesz zadowolona. Nie mam ciekawych pomysłów, a nie lubię dzielić się notkami w stylu „wstałam, zjadłam śniadanie, zrobiłam to czy tamto”, bo to często mija się z celem.

Aktualnie tworząc tę notkę (opublikuje ją pewnie już po, ażeby mieć pełny obraz dzisiejszego odcinka) oglądając Mam talent i dlatego moja notka będzie poświęcona głównie telewizji i kinematografii. PS. Nie chcesz wiedzieć o czym są filmy? To najlepiej nie czytaj, bo pewno zepsuje Ci zabawę ;)

Chcę odtworzyć swoje odczucia chronologicznie, więc zacznę od środy. Byliśmy na filmie Weronika postanawia umrzeć. Film bazuje na książce o tym samym tytule napisanym przez Paulo Coelho. Weronika, która cierpi na depresje, postanawia się zabić. Łyka jakieś proszki i zasypia. Budzi się jednak w szpitalu. Na dodatek... Psychiatrycznym. Lekarz mówi jej, że te tabletki coś tam jej uszkodziły, więc i tak umrze. Laska ponawia swoją próbę no, ale ją znajdują i tak w kółko. Aż w końcu przechodząc korytarzem, siada i zaczyna grać na fortepianie. Widzi ją taki gościu, co od śmiertelnego wypadku samochodowego swojej dziewczyny (on prowadził), nie powiedział ani słowa. No i ona go tam podrywa. Potem on zaczyna mówić. Pada np. zdanie coś w stylu „Jesteś dla mnie bardzo ważna”. No i uciekają razem, lecz ona boi się, że pewnego dnia umrze. Film kończy się zwierzeniem doktora w liście pożegnalnym, który zostawił opuszczając placówkę. Mówi w nim, iż choroba to był czysty blef.
Film na pewno ma przesłanie. Ukazuję, że trzeba żyć pełnią życia. Należy żyć, tak, jakby jutro miał być koniec świata. Tak żeby niczego nie żałować. Ujawnia także problemy, które dotykają nas codziennie, to znaczy - pomyśl ile ludzi dzisiaj pyta się, po co żyje, po co to wszystko itd. Ona właśnie tak zaczynała. Kwestią jest, tylko żeby każdy nie kończył jak ona. W sensie próba samobójstwa. Przedstawia również sile innych ludzi. Jak mogą nam pomoc. Jak mogą zmienić nam życie. Ty też jesteś otoczony(a) takimi ludźmi. I za to powinno się dziękować.

Kolejny film, który wybrałam to Van Helsing. Obejrzałam to wczoraj. Groch wysławiał ten film ponad niebiosa, ale ja mam mieszane odczucia. Van Helsing jest łowcą wampirów. W Watykanie dostaje misje, aby uratować przed śmiercią jakiegoś księcia i jego siostrę, zabijając Hrabiego Draculę. No i co tu dużo mówić walczą, tłuką się, rozwiązują zagadki, aż w końcu Van Helsing wygrywa.
Po film sięgnęłam, ponieważ obejrzałam Draculę. Jest to świetny film z 1992 opowiadający historie hrabiego. Niby jest to horror, ale uśmiałam się równo. Uważam, że był to genialny film, no, ale to nie on jest tematem mojej recenzji. Po tak dobrym początku „Van Helsing” mnie rozczarował. Spodziewałam się, że będzie to na podobnym poziomie co starszy film. Jednak wszystko kręciło się wokół banalnej fabuły i tandeciarskich efektów wizualnych. Kolejny film na poziomie Zmierzchu, który nie powinien mieć w opisie słowa wampir, ponieważ moim zdaniem nie ma z nimi nic do czynienia.

No i już wiecie, co oglądałam w ostatnich dniach. Teraz pora na recenzje bardziej świeżą. Ten program zainspirował mnie do dzisiejszej notki.

Ludzie momentami naprawdę są walnięci. Program Mam talent często ukazuje prawdziwe talenty, ale także wielkie porażki i tworzy taką komedię, że aż brak słów. Dziś było parę ciekawych osób. Był sobie np. 17 latek w trakcie mutacji. Śpiewał zarąbiście ^^ Fajne (w sensie takie bardzo ładne) występy to np. gościu, który grał na łyżkach. Naprawdę dawał czadu. To takie oryginalne. Fajny był też iluzjonista. Sztuczka z kulą była najlepsza. Gościu narysował kulę w bloku rysunkowym potem strzepnął i voilà (o jeny francuski xD) z bloku wypadła kula!!! Były też dwa ładne występy śpiewackie. Ale najlepsze były teksty Kuby. Jak zwykle zresztą. Po występie z aniołami walną „No i diabli wzięli”. Były także takie: „profesjonalny brak talentu”, „ostatni raz się tak bawiłem, jak czytałem treny Kochanowskiego”, „gdzie Ty się dowiedziałeś, że masz talent? Na naszej-klasie?”. Ładnym, wręcz refleksyjnym, tekstem było „Czasami talent wychodzi, kiedy coś nie wychodzi”. Został wypowiedziany po występie gostka robiącego triki na linie. Niestety trochę mu nie wyszło, ale kolo wytrwał i dociągnął występ do końca.

No dobra. Rozpisałam się. Wiecie, że to ma aż 1 stronę A4? Kurde nieźle ^^

Pozdrawiam

poniedziałek, 5 października 2009

xPUD

Czytając pewien Linuksowy kanał RSS natchnęłam się na wzmiankę o xPUDzie. Zaciekawiło mnie co to jest i postanowiłam sobie przeprowadzić mały test.

Jak piszą na głównej stronie xPUDa, jest to unikalna dystrybucja Linuksa, zawierająca głównie przeglądarkę internetową i odtwarzacz mediów.  Dodając do tego prosty interfejs powinno być to bardzo proste narzędzie do szybkiego serfowania po internecie i oglądania filmów. No ale do rzeczy...

Najpierw postanowiłam odpalić system z live cd na VirtualBoksie. Ładnie śmigało i w ogóle. Jednak postanowiłam zweryfikować informacje, że system wstaje w 10 sekund. Nawet jest link do filmiku na YouTubie. No, ale do tego musiałam ściągnąć specjalny obraz i podłączyć go pod Gruba w Archu.

Po podpięciu itd zrestartowałam kompa. Odpalam nasze cudo i... nie wstaje. Dziwne. Jednak po ponownym restarcie dało rade. No to kolejny restart tym razem chwytam w dłoń telefon i odpalam stoper. Faktycznie po 10 sekundach wyświetla się owy system, jednak trzeba poczekać kolejne 10 zanim można ruszyć myszą =/. No to tak troszkę nie fajnie. No ale i tak 20 sekund lepsze od 1 minuty - tyle około wstaje mój Arch do ekranu logowania.

Z rzeczy użytkowych. WiFi działa. Nie było żadnego problemu z podłączeniem nawet biorąc pod uwagę, że jest zabezpieczenie szyfrowane WPA. Działa też Firefox. Innych rzeczy w sumie nie sprawdzałam, jednak wgrane są jeszcze: gnome-mplayer (odtwarzacz mediów), Transmission (klient BitTorrenta), qpicview (przeglądarka obrazów), Geany (notatnik) oraz xTerm (konsola).

Biorąc pod uwagę aspekty wizualne jest nieźle. Jednak wszystkie wyżej wymienione programy otwierają się jakby w ramce i posiadają niepasujące do reszty obramowanie znane z GNOME.

A oto parę zrzutów z maszyny wirtualnej:

 
 


Pozdrawiam

sobota, 3 października 2009

100% zużycie procesora przez Opere w Arch Linuksie

Masz Arch Linuksa? Masz Opere 10? Używasz KDE4? Robisz często upgrade? To na pewno od wczoraj zauważyłeś/łaś pewną rzecz.

Proces Opery zużywa 100% procesora. Może się zdarzyć też, że 50%. Ja miałam 50%, ale tylko dlatego, że mam 2 rdzeniowy procesor i opera zżerała 100% jednego z corów. Szukałam na to różnych rozwiązań. Jedni pisali, żeby usunąć cache, inni, aby wyczyścić całą konfiguracje. Dopiero dziś rano trafiłam na temat na anglojęzycznym forum, który mi pomógł. W życiu nie spodziewałam się, że jest to połączone, a jednak!

Jeśli wczoraj zrobiłeś/łaś upgrade systemu to na pewno zainstalowało Ci się nowe qt w wersji 4.5.3-1. No i tu jest problem. Owy pakiet nie wiadomo, dlaczego gryzie się z Operą 10 no i działa wtedy jak działa.

Jeżeli nie zrobiłeś/łaś pacman -Sc(c) to masz szczęście. Wystarczy zrobić downgrade pakietu qt do wersji 4.5.2-7.

pacman -U /var/cache/pacman/pkg/qt-4.5.2-7-i686.pkg.tar.gz
lub 
pacman -U /var/cache/pacman/pkg/qt-4.5.2-7-x86_64.pkg.tar.gz

Jeżeli zrobiłeś/łaś musisz skądś wytrzasnąć ten pakiet. Lub modlić się o szybkie naprawienie tego buga ;)

Pozdrawiam