sobota, 23 stycznia 2010

Chromium


Test Chromium czyli to samo co Google Chrome, ale open-source. Oczywiście chciałam zobaczyć jak działa Google Chrome, a dzięki Chromium nie muszę robić tego pod Windowsem.


Chromium ma takie same funkcje co Google Chrome. Jedynymi różnicami jest brak automatycznych aktualizacji i inne logo, w odcieniach niebieskiego (przyznam się, że nawet lepiej mi się to logo podoba ;)).



Laptop dostał zadanie stworzenia filmu ze zdjęć. Ostatnim razem zajęło mu to 10 godzin z hakiem. Aby się nie nudzić odpaliłam starego blaszaka i odwiedziłam Arch Linuksa, który się tam znajduje.


Komputerek jest całkiem sędziwy i z tego powodu niedawno zmieniłam KDE na LXDE (poznałam je dzięki Lubuntu o którym pisałam już wcześniej). Efekt nie był jednak taki jak oczekiwałam, zasoby dalej ginęły w tłumie. Zauważyłam, że przyczyną jest Opera. Prawdę mówiąc coraz bardziej mnie wkurza owa przeglądarka, coraz więcej przysparza problemów. Postanowiłam ją wywalić. A co się będę patyczkować! Teraz pytanie: co w zamian? Przecież bez przeglądarki to jak żołnierz bez karabinu. Spróbowałam Firefoxa, ale to, co w tym momencie najbardziej potrzebowałam czyli Google Docs, nie działało. Szukając w repozytoriach znalazłam Chromium i stwierdziłam, że nadszedł w końcu czas zobaczyć jak to działa.


Zainstalowałam. Oczywiście nie było trudno. Arch posiada ten pakiet w repozytorium extra więc wystarczyło wklepać pacman -S chromium i już można było cieszyć się przeglądarką.





Po uruchomieniu uzyskałam ładny schludny program. Cieszył oczy prawdę mówiąc.



Prawda że ładny? Sprawdziłam od razu ile zżera zasobów, no i trzeba przyznać że nie ciągnie jak Opera 80% tylko oscyluje w granicach 9%. Powinnam jeszcze dodać konfiguracje komputera. AMD Duron(tm) 850MHz, 628MB RAMu, Linux version 2.6.31-ARCH, Chromium w wersji 4.0.249.64, a Opera w wersji 10.20... Dalej to już chyba nieistotne. Ale staruszek niezły, co nie?


Serfowałam sobie przez chwilkę i trzeba przyznać, że nawet mi się podoba. Chyba nawet zainstaluje na laptopie i wymienię na jakiś czas Operę.



Przydatną funkcją jest też wyszukiwarka Google na pasku adresu. Nie działa to jak w Operze, czyli że wpisujesz "g szukana fraza" tylko od razu piszesz to co szukasz. Najlepsze w tym jest to, że działa tu także auto uzupełnienie. ^^


Na ekranie wejściowym pojawiają się często używane strony - jak speed dial w Operze tylko nie musisz tego dodawać, samo się dodaje.


Myślę, że program jest naprawdę godny uwagi i zachęcam do własnych testów. Tymczasem sama zainstaluję sobie go na laptopie i będę cieszyć się oderwaniem od upadającej Opery.

1 komentarz:

  1. ja też mam chroma, bo sie zainstalował przypadkiem. No ale ciągnę na firefoxie z przyzwyczajenia. Mozilla też ostatnio dawała dupy, no ale ten lis jest taki charakterystyczny już :P Greet.

    OdpowiedzUsuń