piątek, 22 stycznia 2010

W poszukiwaniu słońca

Taki mały oneshot o Lestacie. Naszło mnie żeby coś o nim skrobnąć no i jest. Nie wiem czy ktokolwiek przeczyta, czy komukolwiek się spodoba, ale miałam taki kaprys! Ot co! =P

Oczywiście ani Lestat ani Armand nie należą do mnie. Pożyczam sobie ich na chwilkę, zaraz oddam ;)


Gdzieś pomiędzy jawą a snem zaklęty spoczywał mężczyzna. Na zimnej marmurowej posadzce leżało piękne stworzenie. Widać od razu było, iż nie jest to człowiek. Ludzie nie są tak pogrążeni w próżni. Istota ta emanuje pięknem. Piękne gęste włosy w jasnym odcieniu dotykają niemal ramion. Błyszcząca skóra nadawała mu majestatu. Ubiór mieszał ze sobą elementy różnych epok: starych i nowych.

I tak w otchłani pogrążony stwór przeleżał na ziemi cały dzień. Gdy zbliżał się zmierzch powoli ciemniało pomieszczenie. Nagle stwór otworzył oczy. Rozejrzał się dookoła wciąż nie ruszając się ze swojego miejsca, po czym wstał. Skierował się do wyjścia z sali, później schodami w górę, następnie w dół, wtedy przez hol i na zewnątrz. Stanął i obserwował różnobarwne niebo.

Stał tak przez jakiś czas i nie zauważył, iż ktoś nadszedł za nim. Wręcz podskoczył, gdy w końcu wyczuł obecność drugiej istoty, równie majestatycznej co on.

-Znów podziwiasz niebo. Ile razy przyłapię Cię jeszcze na tej czynności?

-Wiele razy.. Wieczność jest długa, Armandzie.

-Taak. A Ty szczególnie lubujesz się w oglądaniu zachodów słońca.

-Słońce jest piękne. Tak dawno go nie widziałem.

-Wypatrywanie go o zmierzchu i świcie nic tego nie zmieni, Lestacie. Dalej nie będziesz go widział bez pomocy nowoczesnej technologii.

-Może przyjdzie taki dzień. Kto wie, co przyniesie kolejny dzień...

Spodobało się moje opowiadanie? Masz ochotę na więcej? Tutaj znajdziesz spis opowiadań.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz