piątek, 7 maja 2010

Spełnij moje marzenie część 3

Myślałam, że nigdy nie skończę tego opowiadania, a jednak. Popełniłam je do końca i jestem nawet z tego dumna. Pierwszy raz ukończyłam swoją wizję. Pierwszy raz udało mi się dotrzeć do końca. Życzę sobie większej ilości takich sukcesów :D Oczywiście postać literacka imieniem Lestat nie należy do mnie. Tak w gwoli ścisłości.

Spis treści:


Dni mijały. Jednak Laura jednego mogła być pewna - co noc odwiedzał ją wampir. Żaden dzień nie różnił się od następnego. Zawsze zastanawiali się, jakim cudem został do niej przywołany, lecz raz wszystko się zmieniło...

Oczywiście początek był taki jak zwykle. Słońce wstało rozgrzewając promieniami resztki nocy. Na niebie można było obserwować wszystkie kolory tęczy, jak powoli zamieniały granat w błękit. Tak. To na pewno będzie piękny dzień, jednak czy aby na pewno? Czy aby dla wszystkich?

Laura zajęła się swoją dzienną rutyną. Nic nad zwyczajnego. Chyba że ktoś lubi opowieści o dziewczynkach malujących się w łazience. Dlatego spokojnie możemy ominąć ten fragment.

Była to niedziela. Perspektywa wolnego dnia powodowała nikły uśmiech na twarzy dziewczyny. Nikły, bo przecież może i nie musiała iść do szkoły, ale jednak miała obowiązki do wykonania. Musiała pójść do babci, przecież niedługo staruszka skończy osiemdziesiątkę. Z tego powodu rodzice Laury postanowili urządzić przyjęcie. Oczywiście to głównie ona chodziła i organizowała wszystko. Dziś musiała zastanowić się nad wystrojem domu.

Idąc tak przez miasteczko zauważyła dom, o którym kiedyś wspomniał Lestat. Nie odważyła się podejść bliżej, ale podziwiała z daleka wygląd budynku. Przypominał jej przeszłość. Kiedy jeszcze na jego ścianach nie było napisów i nikt nie bał się do niego podejść. Kiedy jako dzieci wchodzili do środka i straszyli się nawzajem udając duchy. Kiedy bawili się w chowanego. Później prawdziwy strach i realny potwór zniszczył im dziecięcy raj.

I można by rzec, iż patrząc na tą ruderę Laura poskładała wszystkie puzzle w całość. Nagle zdała sobie sprawę, iż teraz świat jest niedoskonały. Piękno bywa ulotne niczym pękające bańki mydlane. Ile ona dałaby za powrót do tych lat dzieciństwa? Ile dałaby za beztroskę? Nie ma na świecie takiej ceny bowiem oddałaby wszystko, by tylko poczuć wolność młodości. Powiesz teraz, że przecież Laura jest młoda, ale to nie ta młodość. Młodość dzieciaka jest inna - nie przejmujesz się niczym, świat jest dla Ciebie czymś nowym nieodgadniętym i mimo wszystko ktoś czuwa, abyś zbyt się nie sparzył. Później wszystko upływa. Opinia innych staje się ważna, świat zmienia się na nudny i nieciekawy oraz w końcu popełniasz błędy - pomyłki, które zadają ból.

Nagle Laura odkryła sens, ale także i bezsens wszystkiego. Znała już odpowiedzi na wszystkie pytania i wiedziała co musi zrobić. Najpierw musi zakończyć dzień.

No więc kontynuowała przygotowania do urodzin babci. Patrząc na staruszkę zastanawiała się, co ta myśli o tym wszystkim. Przecież ona jest jeszcze starsza od dziewczyny, więc musi naprawdę widzieć samą czerń. Jednak uśmiech wciąż gościł na twarzy kobiety.

I tak przyszedł wieczór. Ulubiona część dnia nastolatki. Cisza i niczym niezmącony spokój. W jej oazie przygotowywała się na najprawdopodobniej najważniejsze spotkanie w jej życiu.

Zajęła się rzeczami, które sprawiały jej przyjemność. Włączyła komputer i włączyła muzykę. Co by bez niej zrobiła. Dźwięki towarzyszyły jej przez całe istnienie ludzkie. Każdy etap egzystencji zapisany był w innej piosence w innych nutach, jednak całość komponowała się w piękną sonatę zwaną życiem.

Nagle uchyliło się okno.

-Nie przeszkadzam?

-Nie jak zwykle nie.

Lestat wszedł do pokoju i nonszalancko oparł się o ścianę. Patrzył na dziewczynę jakby chciał zapytać "co powiesz? Co u Ciebie?", ale wstydził się wypowiedzieć tak błahe słowa, lecz ona dobrze wiedziała już, co chce usłyszeć.

-Miałam nudny dzień. Przygotowywałam dom babci na jej urodziny. Wiesz, wszędzie falbanki i kolorowe kwiatki. Takie błahostki.

Mówiła to z dziwnym wydźwiękiem, jakby to wszystko nie było ważne. Jakby codzienność stała się odległa niczym inna galaktyka, a oni stali pośrodku innego świata i to on był ważny.

-Chcę Ci coś powiedzieć. Chyba wiem, dlaczego tutaj jesteś.

-Jak do tego doszłaś? - odpowiedział mężczyzna dalej nie odchodząc od ściany. To było jego ulubione miejsce. Ubiorem wtapiał się w powierzchnie i można było zażartować, iż chce się schować przed oczami śmiertelników.

-Szłam do babci i zobaczyłam diabelską ruderę. No wiesz. Ten dom, w którym mieszka inny wampir.

Lestat wiedział, o jakim budynku mowa. Czasem lubił wybrać się do młodzieńca z wizytą. Wyglądało na to jakby nie chciał pogodzić się ze swoją zmianą. Dzwonił, płacił rachunki i udawał jak gdyby był wciąż śmiertelnikiem. W sumie to nawet umawiał się na spotkania biznesowe, które potem i tak z niewyjaśnionych przyczyn odwoływał. Od początku pisklak wydawał się naszemu bohaterowi trochę ekscentryczny.

-Tak patrząc na to jak niszczeje zdałam sobie sprawę, że mnie też to czeka, a co gorsza, że już się to zaczęło. Dążę do śmierci, do samozniszczenia. Nie chce tak skończyć.

Spojrzała na niego błagalnym wzrokiem. Wampir pomyślał, iż pewnie będzie chciała zasmakować jego życia. Jego świata w mroku. Poczuć smak krwi na swoich wargach. Wcale nie chciał jej zmieniać. Obawiał się o to iż odejdzie raniąc go boleśnie, a miał już za dużo nieuleczonych dziur, żeby łatwo je załatać. Mimo tego słuchał dalej, bo nie wiedział jak odpowiedzieć na tak wyraźną prośbę. Dziewczyna jednak zaskoczyła go.

-Chcę umrzeć Lestat.

I w tym jakże krótkim stwierdzeniu całe obawy mężczyzny zostały rozwiane, a na ich miejscu pojawił się multum nowych. "Jak to chce umrzeć? Chyba nie myśli, że ją zabije?" Myśli kłębiły się w tej blond główce jak ugryzione przez osy. "Nie mogę jej skrzywdzić"

-Ja nie żartuje.

To w tym momencie postanowił spojrzeć jej w oczy. Zobaczył to, czego się obawiał. Ból. I wiedział, że dziewczyna nie odpuści. Wiedział, że jeśli on jej nie pomoże to ona i tak dopnie swego.

Wstała i podeszła do niego wolnym krokiem. Patrzyła w te błękitne oczy, które widziały rzeczy, o których jej się nie śniło. Przekonywała go. Przytuliła swoje ciało do jego i podsunęła mu szyję pod usta. Można by powiedzieć, iż chciała, by ją całował, lecz nie, tu chodziło o coś bardziej makabrycznego.

-Chcesz ... tak tutaj? Myślisz, że rodzice ucieszą się widząc Twoje wyssane ciało na dywanie?

Szybko podniosła głowę i znów zanurzyła się w morzu tego spojrzenia.

-Czyli się zgadzasz?

Cisza. Ten moment był chyba najdłuższą chwilą w jej życiu.

-Tak.

Klamka zapadła. Już nie mógł się z tego wycofać.

-Gdzie proponujesz iść?

-Może... Tam gdzie Ty podjęłaś decyzję. Moglibyśmy zostawić prezent dla pisklaka. - dodał z uśmiechem.

-O taaak...

Tak więc ruszyli. Z odpowiedniej perspektywy zdawało się to być ostatnią podróżą. Opuszczała swoją oazę z nadzieją spotkania lepszego szczęścia tam gdzie trafi. Teraz idąc ciemną ulicą wraz z Lestatem przypomniała sobie jego przygody z 5 części Kronik Wampirów. O tym jak wraz z Memnochem przechodzili przez piekło i niebo. Zastanawiała się gdzie trafi.

Dotarli do celu. Weszli do obdartego i zniszczonego salonu. W powietrzu unosił się zapach stęchlizny. Laura zastanawiała się czy będzie pierwszym trupem złożonym na tej posadzce czy może ktoś ją uprzedził. Przypomniała sobie także jak bawili się w tym domu. Pamiętała każdy zakątek. W tym momencie dostrzegła nawet rysunek, który wykonała wraz z przyjaciółkami w dzieciństwie. Czy zniekształcone kwiatki w niebieskim wazonie - jedyny kolorowy element w tym nijakim wnętrzu.

-Zacznijmy.

Powiedziała i znów podeszła do wampira pokazując swoją szyję. Prosiła się o to, co miało zaraz nastąpić. Pragnęła tego.

Lestat uległ. Wziął ją w ramiona i przytulił do siebie. Przez chwilę stali tak w niebycie, lecz wiedział, że musiał kontynuować. Usłyszał w oddali szmer, potem telefon. "Pisklak jest w domu" pomyślał i postawił dziewczynę.

Ostatnie spojrzenie w oczy i już po chwili głowa nastolatki została przechylona w jedną stronę, a wampira w drugą. Mężczyzna otworzył usta i przekuł bladą skórę na tętnicy. Ssał.

Czerwona posoka popłynęła z rany wprost do jego ust. Ten moment był istną harmonią, nie zmącony niczym, podobny do ideału. Nigdy nie wyobrażał sobie, że mógł przeżyć coś tak pięknego. Te barwy, które migały pod powiekami, zdawały się przyćmiewać całą teraźniejszość. Liczyła się tylko krew: jej smak, zapach i ciepło dzielone między zdobyczą i łowcą. Liczyło się tylko bicie serc, które tak idealnie zgrało dwa ciała tworząc jedno.

Nieśmiertelny czuł jak Laura powoli odpływa w niebyt. Łzy delikatnie cieknące po jej policzku były niczym cichutkie pożegnanie ze wszystkimi na tej ziemi. Nie szarpała się dając do zrozumienia że pogodziła się ze wszystkim. Nie próbowała wyrwać się z więzów śmierci.

Po wszystkim ciało młodej kobiety osunęło się na podłogę. Z oddali dało się usłyszeć szmer. Nowicjusz z piwnicy wyczuł krew - zmierzał do góry by sprawdzić o co chodzi.

Lestat spojrzał na dziewczynę, odwrócił się i kontynuował swoją nieśmiertelną wędrówkę.


Do części drugiej | Koniec

Spodobało się moje opowiadanie? Masz ochotę na więcej? Tutaj znajdziesz spis opowiadań.

2 komentarze:

  1. Wiesz, obiecuję, że przeczytam. Ty szczęściaro. Też bym chciała móc coś dokończyć, ale zaraz potem wymyślam jakąś cholerną część dalszą. Cóż... najczęściej wszystko wrzucam do jednego wora mojej historyjki >.> Kiedyś to wydam i będę spać na forsie!!!!! MWAHAHAHAHAGAHG/hahahaha!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
    Bójcie się Empiki, i inne Merliny! Lesia i sago - trylogio - tetralogia pt. "XXXXXXXX" Nadchodzii!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Wooow :D Lesia :D xD Nic tak nie powala z samego rana jak komentarz Lesii xD No po prostu *leży* Ej! Jak wydasz to będę znać kogoś sławnego :) ^^ *happy*

    OdpowiedzUsuń